Międzypokoleniowe Interaktywne Kulturalne Spotkania- perspektywa uczestniczek
Rozmowa z członkiniami grupy międzypokoleniowej: seniorkami Małgosią i Basią oraz juniorką Kasią.
Jaka była wasza pierwsza reakcja, kiedy usłyszałyście, że tym razem to wy poprowadzicie spotkania dla grup międzypokoleniowych?
Małgosia: Ja byłam przerażona, nie sądziłam, że sobie poradzę.
Basia: Na samym początku byłam przestraszona, a potem jeszcze bardziej się przeraziłam, kiedy zaczęłyśmy mówić o problemach, które mogą zaistnieć w trakcie prowadzenia MIKS-ów. Dobrze, że dziewczyny (tutorki) jako pierwsze poprowadziły MIKS i mogłyśmy się przyjrzeć, zobaczyć, że jak zaproponujemy to a to, to wydarzy się to i to – i ostatecznie jako prowadzącym trudno nam będzie potem z tego wyjść, zmienić kierunek spotkania. Po dyskusji przeprowadzonej przez dziewczyny wymyśliłyśmy inną formułę spotkania ‒ tak, żeby było bezpieczniej.
Czego się najbardziej bałyście?
Małgosia: Ja się bałam, że może nie być odzewu od ludzi, nie wiedziałam, czy się w ogóle zjawią i czy będę potrafiła ich sprowokować do jakiejś aktywności. Moje obawy na szczęście się nie sprawdziły, miałam bardzo sympatyczną grupę, chętną do działania. Myślę, że to, co mogło pomóc, to nasz uśmiech i nasza energia. Weszłyśmy tam rozradowane, a emocje te udzieliły się innym.
Basia: Bałam się trochę tej współpracy w trójce trenerskiej, że jeśli któraś z nas pójdzie za daleko, zrobi coś nie tak, zapomni się, wtedy reszta prowadzących jej nie pomoże, a ona nie będzie wiedziała, jak z tego wybrnąć. Oczekiwałam takiej uważności na siebie nawzajem w tej naszej grupie prowadzących, że będziemy się słuchać i obserwować. Na szczęście takie reakcje były i to mnie uspokoiło. Pierwszy raz był najgorszy, bo najbardziej stresowy.
Kasia: Bałam się troszkę tego, czy grupa, która przyjdzie na MIKS, będzie zainteresowana tematem.
Czy są momenty, które szczególnie zapamiętacie?
Małgosia: Podczas jednego ze spotkań wydarzyły się dwie niesamowite rzeczy. Pierwsza, chyba najbardziej wzruszająca, mająca miejsce na zakończenie, kiedy każdy z uczestników miał podsumować spotkanie, powiedzieć, z czym je opuszcza. Wtedy młody chłopak, licealista, powiedział coś, co zupełnie mnie zbiło z tropu: „Dzięki temu spotkaniu wróciła mi chęć do życia”. Z trudem powstrzymałam wtedy łzy. To był naprawdę mocny i wzruszający moment. Podczas tego samego spotkania, już na sam koniec, to uczestnicy przygotowali nam niesamowitą niespodziankę. Dziadek razem z nastoletnim wnuczkiem wręczyli wszystkim śpiewniki i zaproponowali wspólne śpiewanie. Dziadek grał na akordeonie, a wnuczek ‒ na gitarze elektrycznej. To było energetyczne połączenie, prawdziwie międzypokoleniowe. Byliśmy bardzo miło zaskoczeni i daliśmy się porwać chwili. Pięć minut potem wszyscy głośno śpiewaliśmy. To było takie spontaniczne.
Basia: Pamiętam grupę, w której znajdowało się bardzo dużo aktywnie działających uczestników. Zadawali dużo pytań, nie tylko na temat tego, co obejrzeli, lecz także o naszą grupę i o to, jak działamy. Byli nas bardzo ciekawi. Miło wspominam te wszystkie rozmowy tuż po, przy kawie i ciastkach, gdzie wymienialiśmy się pomysłami, opowiadaliśmy sobie, co robimy. To było bardzo inspirujące.
Kasia: Mnie wzruszała każda rundka podsumowująca. Padały wtedy wypowiedzi, że te nasze spotkania bardzo wzruszyły, dodały energii, pokazały, że można wspólnie działać. Młodzi często powtarzali, że nie mieli pojęcia, że z seniorami można się tak dobrze dogadać.
Co wynosicie z tych MIKS-ów dla siebie? Co się w was zmieniło?
Basia: Wydaje mi się, że praca z grupą jest bardzo trudną sztuką. Teraz wiem, że wiedza na ten temat jest bardzo potrzebna: wiedza o zagrożeniach, trudnościach. Nasze doświadczenie z poprzednich edycji dało nam już jakieś takie pojęcie o tym, jak może wyglądać współpraca z grupami, jakie mogą być zagrożenia, więc to nie było takie do końca nowe. Na ten moment wiem, że brakuje mi jeszcze dużo umiejętności, żeby profesjonalnie móc takie spotkania prowadzić. Ale chciałabym to robić, widzę się w roli prowadzącej. Bardzo chciałabym dalej się kształcić w tym kierunku.
Małgosia: Wyszłam z niedosytem, bo chciałabym jeszcze (śmiech). Bardzo się rozkręciłam. Nabrałam doświadczenia. Jestem teraz zdecydowanie pewniejsza siebie.
Kasia: Dla mnie cennym doświadczeniem było współprowadzenie spotkania w takim międzypokoleniowym teamie. Dotąd zdarzało mi się prowadzić warsztaty w parze trenerskiej, ale były to zwykle osoby w moim wieku. Mam poczucie, że tym razem fajnie się uzupełniałyśmy. Doszłam też do wniosku, że nawet, jak się ma więcej lat, a nie ma się wiedzy teoretycznej i trenerskiej w prowadzeniu grup, to i tak cenne było życiowe doświadczenie takich osób. Wiek jest w pewnym sensie atutem.