Z Basią Nowakowską, uczestniczką grupy międzypokoleniowej, o różnicach pomiędzy pracą na planie filmowym, a na scenie teatralnej, o presji i rywalizacji w XXI wieku, o niezaspokojonej ciekawości i wyzwaniach, które przynosi życie.
Dlaczego zdecydowałaś się wziąć udział w kolejnej edycji projektu?
Bo dzięki projektowi cały czas się rozwijam. Jestem bardziej świadoma swoich działań, nie boję się zgłaszać swoich propozycji. A po drugie, to możliwość bycia z młodymi.
Jak Ci się pracowało na planie filmowym i czym ta praca różniła się od znanej Ci dotychczas pracy nad spektaklem?
Nie miałam nigdy wcześniej takiej przygody z filmem. Tym bardziej było to dla mnie ciekawe doświadczenie. Praca na planie filmowym różni się od pracy na scenie niemniej jednak nie jest to aż taka duża różnica. Gdy graliśmy spektakle przed publicznością, mieliśmy oczywiście taką świadomość, że ona jest, że ktoś nas ogląda, ale było w nas duże skupienie na scenie, którą graliśmy, na osobie z którą wchodziłyśmy w dialog. Tej publiczności tak się na bieżąco nie odbierało. Dopiero potem, podczas rozmów, interakcji z widzami tę publiczność się czuło. Więc ta kwestia poczucia grania przed kimś jest podobna i podczas spektaklu i w trakcie kręcenie filmu. Jeżeli chodzi o różnice. W pracy nad filmem jest większa świadomość tego, jak aktor się zachowa, jaki wykona ruch, minę bo to wszystko rejestruje kamera. W spektaklu takich drobnostek publiczność może nie zauważyć. Oko gdzieś może polecieć, język się zaplątać. W filmie kamera wszystko wychwytuje. A to się za daleko pół kroku weszło, a to coś nie tak powiedziało. Na szczęście są jeszcze duble. To jest jakiś duży plus. Byłam przy kręceniu dwóch scen i widziałam w nas dużą uważność, a kręciliśmy na żywo w plenerze. Musieliśmy być bardzo skupieni bo wiele rzeczy mogło nas rozproszyć: matki z dziećmi, psy na smyczy. Trzeba było uważać żeby nikt nam w kadr nie wchodził. To było coś innego. Ale ja się bardzo cieszyłam.
Jakie były Twoje wrażenia po zobaczeniu zmontowanego filmu?
Strasznie byłam ciekawa efektu końcowego. Byliśmy tylko obecni przy scenach, w których sami występowaliśmy, nie widziałam scen reszty dziewczyn. Ale po obejrzeniu bardzo mi się podobało. Nie oceniałam jakoś konkretnie siebie i pozostałych. Spojrzałam na to tak w perspektywie całości.
Praca i system wartości z nią związany. Taki jest motyw przewodni nakręconego przez was filmu. Czym różni się podejście do pracy współczesnych młodych od tego, które było 30 lat temu?
W czasach mojej młodości praca była. Nie zawsze taka, jaką się chciało, w naszych czasach nie mogło się składać aplikacji. Zwykle było skierowanie z urzędu pracy do konkretnego zakładu. Jak już się dostało pracę to się pracowało długo w tym samym miejscu. W pierwszej pracy pracowałam dwa lata, w drugiej siedemnaście i gdyby nie to, że rozwiązali zakład pewnie pracowałabym aż do emerytury. Nigdy nie szukałam pracy. W moich czasach człowiek nie miał jakichś tam wielkich aspiracji, bo i kursów było mało i możliwości awansu też były dosyć wolne. Wiedziało się, że za dwa lata coś tam będzie, a potem za kolejne dwa lata. Ale było bezpiecznie, stabilnie. Natomiast teraz młodzi składają czasami nawet do kilkudziesięciu miejsc swoje cv. W oczekiwaniach są bardzo zdecydowani. Oczekują już konkretnej oferty. Wiedzą jakie obowiązki chcieliby wykonywać, ile chcieliby zarabiać, oczekują wysokich, szybkich awansów. U nas tego nie było.
Współcześnie, dzięki możliwości awansów, między pracownikami jest duża rywalizacja. Rywalizacja jest fajna bo motywuje do działania, lepszego, sprawniejszego. Słyszałam, że młodzi zdobywają teraz punkty w pracy. Nie wiem czy każdy jest na tyle okrzepnięty w tej rywalizacji, by dać sobie radę. Bo po jednej, drugiej porażce może się załamać. Wydaje mi się, że to nowe pokolenie ma częstsze powody do jakichś frustracji, załamań niż my kiedyś. Kiedyś albo należałeś do partii i chciałeś się wybić albo nie należałeś i pozostawałeś szarym pracownikiem do końca życia. Dziś możliwości awansu i presja rywalizowania jest ogromna.
Jakbyś miała powiedzieć coś młodemu pokoleniu, apropo tego co widzisz? Twoja rada, złota myśl.
Podstawową wartością jest człowiek. O tym nie można zapominać. Nawet jeśli jest jakaś naturalna rywalizacja, to żeby swojego partnera w tym wyścigu nie traktować gorzej. Może ktoś w pracy jest mniej przebojowy, mniej chwali się swoimi osiągnięciami, ale tak naprawdę wykonuje swoje zadania na wysokim poziomie. Człowiek człowiekowi nie powinien być wilkiem, a przyjacielem.
Za chwilę MIKSY*. Tym razem to wy przejmiecie pałeczkę w prowadzeniu interaktywnych spotkań. Jak twoje odczucia?
Jest we mnie mała obawa. Coś takiego próbowałyśmy w pierwszej edycji. Po spektaklu każda z nas, w parze z młodą, prowadziła dyskusję z małą grupką na temat rozwiązań, propozycji zachowań dla głównej bohaterki. I wiem, że czasami bardzo trudno było osoby nakierować, zachęcić do poszukiwania rozwiązań, dzielenia się pomysłami. To jest też wyzwanie.
Czego dotyczą Twoje obawy?
Może będzie za dużo osób, może będzie za mało. Za każdym razem to będzie wyzwanie, bo nie wiadomo kto przyjdzie na spotkania i w jaki kierunku rozwinie się dyskusja. Właściwie, to do końca nie wiem jak to będzie wyglądało. Ja się cieszę w ogóle, że tylu rzeczy jeszcze nie wiem. Jak wchodziłam do projektu, to też tak naprawdę nie wiedziałam, co się wydarzy. I każdego dnia działo się coś innego. Lepiej jak ciekawość jest nie do końca zaspokojona. Lubię wyzwania.
*MIKSY- Międzypokoleniowe Interaktywne Kulturalne Spotkania